
Marzec to taki miesiąc z jednej strony pełen nadziei, a z drugiej – gorzkich rozczarowań. Spacerowanie z psem, mimo względnie obiecującej aury, może skończyć się gradobiciem, monsunem albo przemoczonymi nerkami. W takich warunkach warto korzystać z okienek pogodowych, a gdy pogoda nie sprzyja…no właśnie.
W tym artykule podpowiemy Wam jak możecie mądrze popracować z psem, zmęczyć jego psyche, podbudować pewność siebie i rozwinąć jego połączenia neuronów w mózgu… a to wszystko w duchu less waste!
Mamy nadzieję, że jesteście zaintrygowani! 🙂
Wyszczególniliśmy Wam czego konkretnie będziecie potrzebować, aby skorzystać z naszych propozycji. W kwestii wyboru smaczków – macie wolną rękę, znacie swoje zwierzaki najlepiej. Warto jednak przez chwilę pochylić się nad wyborem odpowiedniego przysmaku tak, aby pies czuł, że dostanie godną zapłatę za swój wysiłek. Jeśli Wasi pupile są niejadkami, warto postawić głównie na aromatyczne jedzonko, bo jest spora szansa, że dla kubka karmy nie będzie im się chciało ruszyć pazurem. Z kolei właściciele smakoszy mają tutaj wolną rękę, choć osobiście rekomendujemy, żeby spróbować w ten sposób podawać na przykład jeden lub dwa posiłki w tygodniu. Dzięki temu pies będzie musiał choć trochę wysilić szare komórki, to dla niego ważna gimnastyka! 🙂
Pomysł 1
Co jest potrzebne:
-
stary koc polarowy/ręcznik,
-
smaczki i sucha karma.
Pomysł jest pięknie prosty – należy rozłożyć materiał na płasko ułożyć na nim smaczki, w dwóch rzędach. Następnie zwinąć szmatkę w taki sposób, żeby przykryć tylko jeden rząd przysmaków zachęcić psa aby spróbował dostać się do nich przez potrącenie nosem rulonu i rozwinięcie go. Warto ukryć tam coś o wyższej smakowitości, żeby wysiłek został odpowiednio nagrodzony. Z czasem, gdy pies zrozumie zabawę, rulon można zawijać coraz ciaśniej i przykrywać coraz więcej rzędów.
Pomysł 2:
Co jest potrzebne:
-
rolki po papierze toaletowym,
-
przysmaki o różnym stopniu smakowitości.
Od tego momentu skończą się bitwy podjazdowe i wojny nerwów o to, kto wyrzuci pustą rolkę po papierze toaletowym. Od dziś ten, kto dzierży rolkę – jest bohaterem domu i psim znawcą. Wystarczy do środka kartonowej tutki wrzucić przysmak, zgiąć jej oba końce i zachęcić psa do prób dostania się do smakołyka. Warto nazbierać ich więcej, aby zabawa trwała dłużej. Tutaj trzeba przygotować się na sporo sprzątania, ale skutkiem ubocznym będzie pies, który właśnie własnymi łapami zdobył pożywienie.
Pomysł 3:
Co jest potrzebne:
-
karton (wielkość zależy od stopnia zaawansowania i gabarytu psa, na początek może być nawet taki po butach),
-
resztki makulatury – rolki tekturowe, gazety, stare papierowe torby, koperty papierowe,
-
przysmaki lub dzienna dawka karmy.
Zabawa polega na wypełnieniu kartonu różnymi skrawkami papieru – pogniecionymi, podartymi – ogranicza Was tylko fantazja. Następnie wysypujecie do środka kulki karmy lub przysmaki, zamieszać i pozwolić psu wymyślić jak dostać się do jedzenia.
Pomysł 4
Co jest potrzebne:
-
aromatyczne przysmaki.
To alternatywa zabawy w chowanego, tylko z pyszną niespodzianka. Na początku ukrywacie smakołyk na psa oczach i zachęcacie go, aby spróbował go odnaleźć (warto podłożyć pod to od razu komendę, na przykład „szukaj szukaj”, która kiedy będziemy stopniować trudność, podpowie psu jakie jest jego zadanie). Drugim poziomem trudności jest pozwolenie mu podążać wzrokiem za smakołykiem, ale schowaniem go tak, aby był niewidoczny (na przykład schowanie go za noga krzesła). Kolejny etap to chowanie przysmaku poza jego polem widzenia – kiedy pies jest w innym pokoju i zawołaniem go (to też dobry początek ćwiczeń z zostawania).
To nasze cztery pomysły, które minimalnym nakładem kosztów i pracy pozwolą Waszym psom popracować, zmęczyć się i rozruszać szare komórki. Dajcie znać, czy macie jeszcze jakieś pomysły na psie zabawy – łamigłówki w duchu less waste!